Sto lat temu nie można się było bez nich obejść. Teraz stają sie znów popularne. Na ''karteczkach'' odcisnąć można własne kreatywne piętno ;) Świetny pomysł gdy zwykła tzn. oFICJALna wizytówka jest zbyt formalna, a papierek po gumie do żucia z nabazgranym naprędce numerem telefonu- nieelegancki. ''Wizówki'' ;) tak je sobie nazwę, chętnie są używane przez mamy, ludzi szukających pracy, studentów, ludzi organizujących nieformalne przyjęcia, emerytów, uczestników zjazdów np. szkolnych, podrózników, działaczy klubów.
Ciekawa jestem jakie nasze polskie scraperki mają ''wizówki'' ?
Czy w ogóle je mają?
Jeśli tak, to proszę, podzielcie się swoimi pomysłami.
Chyba zacznę myśleć o swojej... :)
Ps. Wpisując komentarz pod postem u http://www.ctpubblog.com/2009/07/16/weekly-giveaway-calling-cards-connect-with-style/ można wziąć udział w losowaniu książki
Calling Cards—Connect with Style, Refining the Art of Social Networking napisanej przez Trice Boerens
I have come across this website accidentally and found calling cards.
A hundred years back you wouldn’t be caught visiting without a calling card. The “old” is now the “new” hip way to pass on contact information. These cards not only offer a creative expression of yourself or an event, but also simply make sense when a business card is too formal and scratched info on a found gum wrapper is way too casual. Calling cards are being embraced by networking moms, job seekers, students, casual party planners, retirees, reunion attendees, travelers, and club meetings.
I was just wondering if our polish scrapping girls (and boys? are there any?) have calling cards?
Do they?
If yes, please, share them .
Now I'd better start thinking about my own... :)
Ps. There's a chance to win a book Calling Cards—Connect with Style, Refining the Art of Social Networking by Trice Boerens
Nie udało mi się niestety wyświetlić strony, o której piszesz. Ja już od dłuuugiego czasu planuję zrobić sobie coś podobnego, ale jakoś na planach się kończy. Raz zrobiłam jedną sztukę na prędce, ale nie sfotografowałam, nic nadzwyczajnego to jednak nie było.
ReplyDelete